Nie tylko „szklany sufit”. Kobiety mierzą się też z „lepką podłogą”, „syndromem cieknącej rury”, czy „efektem Matyldy”
Współcześnie istnieje szeroka mozaika stereotypów kulturowo-społecznych, wiele nieuświadomionych założeń, które bezwiednie przyjmowane są na temat płci. Sprecyzowane i nazwane konkretne określenia wskazuje się jako bariery stojące na drodze rozwoju zawodowego kobiet.
Najstarszą i najbardziej znaną metaforą odzwierciedlającą sytuację kobiet jest „szklany sufit” (glass ceiling), sygnalizujący widoczność awansu, który pozornie tylko wydaje się osiągalny. Termin ten oznacza trudne do sprecyzowania, niewidzialne przeszkody i utrudnienia stojące przed kobietami podejmującymi starania o rozwój zawodowy, czyli osiągnięcie wyższego stanowiska kierowniczego w firmie.
W praktyce przez szklany sufit kobiety jedynie mogą obserwować piętra władzy, praktycznie dla nich niedostępne.
Syndrom królowej pszczół
Co ciekawe, jeszcze do niedawna szklany sufit był często postrzegany jako utrwalany przez kobiety, które zajmują wysokie stanowiska w biznesie i polityce – w stosunku do innych kobiet. Ekstremalna forma szklanego sufitu definiowana jest jako syndrom królowej pszczół.
Określenie to opisuje sytuację, gdy kobiety, które doszły do najwyższych stanowisk, zamiast wspierać inne pracownice – otaczają się mężczyznami i preferują ich awanse, okazując jednocześnie niechęć i brak pomocy w realizacji karier młodszych koleżanek.
Uważano, że królowe, które przyswoiły sobie wysoki status, często były nagradzane za to, że nie promują innych kobiet. Inni z kolei argumentują, że ponieważ włożyły wiele wysiłku w to, aby osiągnąć awans, uznawały, że pozostałe też powinny się napracować i zamiast współdziałać – raczej wolały szukać sojuszników wśród mężczyzn, ostrzej traktując w pracy inne kobiety i rzadziej dbając o to, aby zmieniać politykę pracy na przyjaźniejszą dla kobiet.
Sztandarowym przykładem wyżej wymienionego zachowania były działania brytyjskiej premier Margaret Thatcher (1925–2003), która nie promowała innych kobiet.
Jak jednak stwierdziła była sekretarz stanu USA Madeleine Albright: „W piekle zarezerwowane jest specjalne miejsce dla kobiet, które nie pomagają innym kobietom”.
Nie tylko szklany sufit
Sformułowanie „szklane ruchome schody” oznacza niewidzialną siłę wynoszącą mężczyzn na wyższe szczeble kariery. To przekonanie, że mężczyźni pracujący w sfeminizowanych zawodach postrzegani są jako predestynowani do zajmowania stanowisk kierowniczych, a funkcje wymagające decyzyjności stereotypowo uważane są za odpowiedniejsze dla mężczyzn niż dla kobiet.
Wyżej wymieniony stereotyp nie działa w drugą stronę, tzn. gdy kobiety pracują w zawodach zdominowanych przez mężczyzn.
„Szklany klif” (glass cliff effect) dotyczy powoływania kobiety na eksponowane, wyższe stanowiska kierownicze spółek, które znajdują się w złej sytuacji finansowej, z nadzieją, że kobiecie nie uda się wywiązać z powierzonych jej zadań.
Ze względu na kłopoty przedsiębiorstwa, sytuacja osoby pełniącej funkcje zarządcze najczęściej jest niestabilna i trudna do utrzymania.
Mimo że np. cena akcji danej spółki w wyniku zmian w kierownictwie w krótkim okresie może wzrastać, a zatem firma postrzegana jest przez inwestorów w pozytywny sposób, po pewnym czasie kobiety – które często nie są w stanie poprawić wyników finansowych tych przedsiębiorstw – stają się przedmiotem powszechnej krytyki, ponieważ zapomina się o warunkach i kontekście, w jakim nastąpiło ich powołanie.
„Lepka podłoga” związana jest z brakiem możliwości awansu kobiet powyżej poziomu zawodów o niższym statusie.
Badania potwierdzają, że aktywność zawodowa kobiet koncentruje się i jest stłoczona w określonych dziedzinach, np. edukacja, usługi czy służba zdrowia, w których kobiety są „przylepione” do najniższej hierarchii organizacyjnej, np. w odniesieniu do sekretarek, pielęgniarek czy pomocy domowych.
Natomiast aktywność zawodowa mężczyzn rozkłada się równomiernie na znacznie więcej dziedzin. Można jednak powiedzieć, że w przypadku mężczyzn zjawisko to występuje w zakresie zawodów wymagających siły fizycznej.
Termin „szklane ściany” dotyczy sytuacji, gdy kobiety pracujące na stanowiskach pomocniczych znajdują się niejako w sytuacji bez wyjścia, tzn. z każdej strony napotykają przeszkody blokujące ścieżki ich karier, wynikające ze stereotypowej hierarchii organizacyjnej w przedsiębiorstwie.
„Aksamitne getta” z kolei oznaczają wyznaczenie stereotypowych ram – społecznych funkcji dla kobiet jako matek i strażniczek domowego ogniska, przez co mają ograniczone możliwości zdobycia wykształcenia, a tym samym obejmowania stanowisk związanych z obszarami technicznymi czy produkcyjnymi. Jeśli już jednak mają pewne osiągnięcia w tych obszarach, traktowane są jednowymiarowo, raczej jako maskotki, a nie profesjonalistki.
Syndrom cieknącej rury
Określenie znane jako tzw. syndrom cieknącej rury wskazuje na zależność pomiędzy długością kariery zawodowej, a liczbą kobiet zgodnie z zasadą: im dłuższa jest ścieżka kariery naukowej bądź zawodowej, tym mniej na niej kobiet, np. niższy jest odsetek kobiet wśród kadry naukowej z tytułem profesorskim
Z tym stereotypem powiązany jest efekt Matyldy, który oznacza dyskryminację, niedocenianie kobiet oraz przypisywanie mężczyznom ich zasług w pracach naukowo-badawczych.
Współcześnie, jak również w poprzednich latach można, wskazać przykłady ambitnych, utalentowanych kobiet, które uczestniczyły w zespołach badawczych. Pomimo jednak fundamentalnego wkładu tych kobiet w odkrycia naukowe, nigdy nie zostały za to nagrodzone, a ich pracę negowano często w sposób niesprawiedliwy czy krzywdzący.
Osiągnięcia naukowe kobiet nadal bywają umniejszane, nie są wystarczająco doceniane i częściej przypisywane mężczyznom.
Kiedy podczas badań respondenci zostali poproszeni o wskazanie autorów ważnych odkryć naukowych, których dokonały kobiety, większość ankietowanych uznała, że są nimi mężczyźni. Innymi słowy, w społeczeństwie panuje ogólne przekonanie, że większości odkryć naukowych dokonali mężczyźni.
Odkrycie, że wirus HIV powoduje AIDS cztery razy więcej osób przypisuje mężczyźnie niż kobiecie, podczas gdy dokonała tego Francuzka Françoise Barré-Sinoussi.
Dodatkowe analizy wykazują pewną zależność: im wyższy stopień naukowy, tym mniejsza reprezentacja kobiet, także w Polsce.
Według danych GUS, kobiety stanowią ponad połowę wszystkich studentów i doktorantów. Połowa asystentów na uczelniach to kobiety, jednak odsetek ten jest zdecydowanie niższy w przypadku stanowisk docentów, profesorów i profesorów nadzwyczajnych.
Źródło: Wprost