
Recenzja filmu „Nie patrz w górę”
Tak, genialny, tak, daję 10/10!
Najpierw rozgwieżdżony Kosmos, zdjęcia Galaktyk na ekranach i komputerach oraz dwoje naukowców monitorujących eksplozje kosmiczne… zwyczajnie i cudnie! Potem już tylko akcja zmienia się jak w kalejdoskopie, czyli następuje próba zakomunikowania społeczeństwu odkrycia naukowego wraz z całym bagażem konsekwencji.
Plejada hollywoodzkich gwiazd, zapewnia dużą porcję emocji i świetnie spędzony czas podczas oglądania niezwykle celnej satyry czy pastiszu Adama Mc Cay’a w filmie „Nie patrz w górę” (Don’t look up).
To się dzieje naprawdę!
Otacza nas świat z zasady już niespokojny, chaotyczny, nieprzewidywalny oraz kruchy, nie wiesz co się wydarzy, kiedy, a przede wszystkim dlaczego i każdego dnia masz wysokie szanse na codzienne zaskoczenie… Czy dlatego tak bardzo spłycamy walkę z zagrożeniami: zapaść gospodarcza? Zaraza? Brudne bomby? Spaliny zatruwające atmosferę? Bunt SI? Susza? Głód? Inwazja obcych? Przeludnienie? Dziura ozonowa…? Apokalipsa w postaci pędzącej z czeluści Kosmosu ku Ziemi planetobójczej komety wielkości Mount Everestu różni się tym, że dzieje się tu i teraz, wiadomo, że konkretnie, za te pół roku i 14 dni, będzie wielkie Bum, po którym nie pozostanie już nic! I co?
Jakie czasy, taka… odpowiedź…?
Genialne portrety braku kompetencji, ignorancji i korupcji świata biznesu, polityki i mediów. Wiecznie zadowolony, sztuczny i irytujący właściciel technologicznego giganta, koncernu BASH, Peter Isherwell, to nawiązanie do takich postaci jak Elon Musk (SpaceX), Jeff Bezos (Amazon) czy Tim Cook (Apple) w jednym. Do czego doprowadzić mogą niepowstrzymane przez nikogo wizje osoby odrażającej, aspirującej do bycia bogiem pod przykrywką robienia interesów?
A polityka? Już dawno pokazała swoje obrzydliwe, idiotyczne i odklejone od rzeczywistości oblicze, i szokujące jest, że do tej pory tak dużo wybaczamy , a tak mało rozliczamy realne motywy postępowania władz. Tak, jesteśmy przecież w stanie wyobrazić sobie naszych polityków, którzy w jednej chwili troskliwym tonem mówią do kamery o „przerażającej liczbie zgonów”, po to, aby zaraz po nagraniu zarechotać z głupoty swoich wyborców.
I gdzie są w tym wszystkim media?
Jakie media, takie społeczeństwo czy może takie społeczeństwo, jakie media? Infantylniejemy na potęgę dlatego, że zalewa nas stały potok powiadomień, kliknięć w telefonie i głupkowatych filmików na Instagramie czy też media podają nam takie wiadomości, jakie masowo się ogląda? Jaka jest opinia mediów o nich samych? Halo? Czy naprawdę najważniejsza jest klikalność i szczucie jednych na drugich? Ilu wśród dziennikarzy podających tzw. newsy znalazło się tych którzy zamiast papki czy bełkotu oszołomnych polityków przekazali komentarz z autentyczną refleksją lub rozpoczęli prawdziwą rozmowę… ?
A jaka jest kondycja współczesnej społeczności i składających się na nią pojedynczych osób? Trochę na początku zagubiony jest dr Randall Mindy czyli Leo w wieku średnim, który jak sinusoida, w pewnym momencie wybiera lżej, łatwiej i przyjemniej, za co zostaje porównany do polnej myszy… i młoda, charyzmatyczna Kate Dibiasky, czyli Jennifer Lawrence, reprezentująca pokolenie późnych Milleniallsów, która jednak nie potrafi powściągnąć rozbuchanych emocji i reaguje nadmiernie histerycznie…
Film to rewelacja, jest genialny, zabawny, sporo tu humoru ale jednocześnie… daje powody do płaczu… Bo z tym swoim podskórnym smutkiem trafny jest do bólu…
Co my, ludzie, robimy?
Mamy przecież warunki i wystarczającą ilość powodów, by żyć wartościowo i godnie! „Jeśli się dobrze zastanowić, dostaliśmy od życia wszystko” – mówi Leo di Caprio.
Owszem, zawsze pojawi się grono tych „inteligentnych”, którzy film skrytykują ale to bez znaczenia. Adam Mc Kay to dla mnie filmowa bestia i cenię go za poruszanie kwestii istotnych społecznie, brutalnie obnażających reguły rządzące współczesnym światem.
Obawiam się, że tak jak, co zresztą zrozumiałe, część ludzi nie pojmie: „obliczania orbity metodą Gaussa-Enckego, przy średniej niepewności pomiaru wynoszącej 0,04 sekundy kątowej…” tak również po prostu nie zrozumie tego filmu… nawet jeśli każdy kadr mówił będzie do nich prostym językiem. I obawiam się, że dopóki rząd interesować będzie tylko utrzymanie władzy, biznes tylko pieniądze i media rozrywka, a nic nie wskazuje na to, aby miało być inaczej, dopóty będzie i strasznie, i gorzko jednocześnie.
Nie można cały czas żyć w świecie, w którym zawsze wybieramy to, co lekkie, łatwe i przyjemne, w świecie, w którym, wydaje się nam, że można mieć ciastko i zjeść ciastko. Tak się nie da! No, chyba że masz dużo kasy i jesteś miliarderem, oczywiście. Ale co bez nas robić będzie garstka bogaczy, czy przetrwanie kosztem całej ludzkości naprawdę zapewni im szczęśliwe, przyszłe życie? Okazuje się, że stare, dobre zasady nadal działają i do części z nich trzeba tylko zacząć wracać. W szczególności do tej, która mówi, że: „Każdy zysk okupić trzeba stratą”. I dobrze, jeśli naszą stratą jest tylko stracony czas. Memento Mori.